Wiadomo, że w naszym okrutnym świecie pewnych zabiegów w zakresie SEO nie da się uniknąć, natomiast daleka jestem od zachwycania się wynikami pozycjonerów potrafiących śmieciową stronę wypromować do nieprzyzwoitości.
Dlatego wydarzenia ostatnich dni okrzyczane w mediach zajmujących się problematyką Internetu kolejnym armagedonem bardziej mnie cieszą niż martwią. Ale o co chodzi? Otóż chodzi o rzecz następującą: inżynierowie Google pracujący nad udoskonalaniem wyszukiwarki wprowadzają ponownie poważne zmiany w mechanizmie wyszukiwania. Po raz kolejny w tym roku wyniki wyszukiwania zachowują się zdumiewająco, a szczególnie dotyka to niektórych stron dotychczas ostro podkręconych przez pozycjonerów. Podobno na świecie zanotowano przypadki, kiedy liczba wejść na niektóre strony spadła tydzień do tygodnia o 98%
Na oko wygląda to wszystko na kolejny lifting mechanizmu o sympatycznej nazwie Panda, który to "zwierz" odpowiada za wyławianie kiepskich merytorycznie ale dobrze spreparowanych stron WWW
Jako przeciętny użytkownik Internetu chylę głowę przed mądrością wujka Googl'a. Bardzo mnie bowiem wkurza, gdy w trakcie pracy, szukając czegoś na już a właściwie na wczoraj, natrafiam na górze strony wyszukiwania na jakieś śmieciowe katalogi bezsensownych linków czy "inne takie". Poza tym uważam, że nadmierna podatność wyników wyszukiwania Google na zabiegi pozycjonerów jest z gruntu niedemokratyczna gdyż promuje tych, którzy poza kasą nie mają nic mądrego do przekazania ogółowi. Jak to się objawia? Ano tak, że wpisując w wyszukiwarkę dowolny niemal termin mamy wielką szansę trafić na górze wyników wyszukiwania, jeśli nie do katalogów, to do 125 sklepów oferujących mydło i powidło. Krótko mówiąc jak nie katalogi to sklepy. Możesz być sobie geniuszem i produkować tony świetnych treści, a mimo to bez kasy na pozycjonowanie wyżej d... nie podskoczysz. Czyż nie jest to bardzo niedemokratyczne?
Reasumując uważam, że Google robi dobrze. Chwała mu za to.
No dobrze. Ale dlaczego wyniki wyszukiwania nieco szaleją. Raz witryna jest na pierwszej stronie, raz na drugiej a potem na 10-tej. Moim zdaniem wiąże się to z faktem, iż po zmianie algorytmu roboty Google muszą przemieść ponownie cały internet, ponieważ pozycja naszej strony zależy między innymi od przychodzących do niej linków, dalej od "wartości" linkujących stron, których wartość zależy od wartości stron linkujących do nich itd. Zanim wszystko to nie zostanie do końca poindeksowane, mogą zdarzać się takie dziwne skoki.
Wracając jednak do Pandy, mimo że bestia to roślinożerna warto wiedzieć jak nie paść jej ofiarą. Oto kilka dobrych rad:
Po pierwsze i najważniejsze: odseparuj wszystkie treści niskiej jakości
O Google Panda wiedzieć trzeba jedno: wychwytuje ona treści słabej jakości. Jeśli znajdzie takie na Twojej stronie, automatycznie obniży jej ocenę nawet wtedy, gdy poza garstką śmieci znajdzie obok sporo treści wysokiej jakości.
Lepiej więc zablokować indeksowanie wszystkich treści niskiej jakości, aby zapobiec w ten sposób obniżeniu rankingu całej witryny.
No dobrze, ale co Google uważa za treści niskiej jakości? Otóż są to między innymi:
- powielone wielokrotnie na różnych stronach witryny artykuły o bardzo podobnej zawartości, różniące się od siebie niektórymi słowami lub grupami słów kluczowych. Typowym przykładem są strony sklepów internetowych gdzie występuje wiele produktów o zbliżonych opisach. Niestety jest to faktyczny problem, bo jak tu unikalnie opisać 150-tą pralkę?
- artykuły powielone na wielu różnych witrynach (jak wyżej, typowy przykład to strony sklepów internetowych gdzie opisy w różnych sklepach są bardzo podobne)
- treści posiadające niską "gęstość" to jest niski stosunek tekstu do znaczników html
- artykuły (teksty na stronach) zbyt krótkie lub zawierające dużo błędów (tak, tak, to też razi Pandę)
- artykuły generowane automatycznie. Google informuje, że obecnie Panda jest w stanie rozpoznać, czy artykuł został napisany ręką człowieka, czy też jest to zestaw zwrotów i zdań wygenerowanych z automatu. Wydaje się, że algorytm opiera się na wyszukiwaniu takich zestawień zwrotów które statystycznie nie występują w normalnym języku pisanym.
Nie kopiuj artykułów pochodzących z innych stron www. Nie kopiuj ich także i wtedy gdy zamierzasz dokonać "przeróbek" tak aby artykuł był "nie do poznania". Zwykle się to słabo udaje. Aby Panda nie wykryła podobieństwa, treści muszą różnić się zasadniczo. Naprawdę muszą być unikalne.
Uważaj z zatrudnianiem copywriterów dostarczających Ci 120 artykułów dziennie. Idę o zakład, że jedyną wątpliwością jaką będzie miała Panda oceniając takie treści, będzie wątpliwość do której kategorii Web Spamu je przydzielić.
Poza tym unikaj
- systemów wymiany linków. Oj, nie lubi tego Google.
- Key stuffing'u (przeładowania stron słowami kluczowymi, a już szczególnie gdy mają się one nijak do treści strony). Typowy przykład może wyglądać np tak: "Zapraszamy do naszego sklepu z ciepłymi szalikami. Nasze ciepłe szaliki są robione ręcznie. Sprzedawane u nas ciepłe szaliki są najlepsze na świecie. Kupuj nasze ciepłe szaliki, bo ciepłe szaliki warto mieć"
- Cloaking'u (to jest prezentowania robotom Google, a ogólnie wyszukiwarek, treści innych niż pozostałym odbiorcom)
- Nie używaj Doorway pages, to jest stron które prezentujesz robotom wyszukiwarek, zaś pozostałych użytkowników przekierowujesz z nich automatycznie do innej witryny. Typowe zachowanie Doorway page to takie, gdy wyszukiwarka widzi określoną treść która indeksuje, zaś użytkownik "ludzki" po kliknięciu linku w indeksie wyszukiwarki wchodzi na stronę tylko po to aby być z automatu przekierowywanym na inną stronę za pomocą np. javascriptu.
- Nie stosuj Page hijacking'u to jest tworzenia kopii prawdziwych stron tylko po to aby zostały zaindeksowane, zaś następnie automatycznie (jak Doorway pages) przekierowywały użytkowników na inne strony
- Ogólnie używaj redirect'ów rozsądnie i z umiarem
- Nie stosuj ukrytych tekstów bądź linków używanych po to aby wypełniać stronę nadmiarem informacyjnego szumu nacelowanego na wyszukiwarkę